czwartek, 28 marca 2013

Pomarańczowe akcesoria

Witajcie :)

Wracam po krótkiej przerwie spowodowanej ostatnimi egzaminami na studiach. Dzisiaj chciałam Wam pokazać kilka fajnych dodatków do zwykłego stroju. Ja często ubieram się na czarno, a strój uzupełniam kolorowymi akcesoriami. Najczęściej są one pomarańczowe, bo to mój ulubiony kolor (zaraz po czarnym). A oto co znalazłam :)



Muszę przyznać, że trampki niesamowicie mi się podobają, może jeśli będę miała możliwości finansowe, to sobie takie kupię. Torebka jest z Parfois, portfel ze Słonia Torbalskiego (dostałam taki sam pod choinkę), chusta, to również Parfois. Bransoletkę możemy znaleźć na stronie i stoiskach ByDziubeka. Podobne okulary przeciwsłoneczne kupiłam 2 lata temu w H&M. Kolczyki są bardzo pozytywne i jeśli znajdę gdzieś podobne, to sobie kupię. Zegarki tego typu możemy kupić w wielu sklepach i pewnie również na allegro.

Jeżeli spodobał Wam się mój pomysł, to piszcie w komentarzach. Może wtedy poszukam również inspiracji w innych kolorach :)

K.

czwartek, 14 marca 2013

Szybka pizza

Witajcie :)

Dzisiaj mam dla Was szybki i bardzo dobry pomysł na pizzę. Czasem zdarza się tak, że mamy ochotę zjeść np. na kolację coś innego niż zwykłe kanapki, ale nie mamy czasu/ochoty na długie przesiadywanie w kuchni i trudne przepisy. Właśnie któregoś z takich dni, kiedy chciałam zrobić mojemu ukochanemu dobrą kolację, a nie chciałam spędzić tam 2h, z pomocą przyszło mi ciasto francuskie. To chyba jedna z tych rzeczy, którą warto mieć zawsze  w lodówce na czarną godzinę.

Szybko przystąpiłam do akcji. Ciasto pokroiłam na prostokąty wielkości kromki chleba, może odrobinę większe. Z koncentratu pomidorowego zrobiłam sos (dodałam trochę przypraw), którym posmarowałam prostokąty. Następnie posklejałam rogi, żeby obrębki były trochę grubsze. Dałam posiekaną szynkę, oliwki, posypałam serem żółtym i wstawiłam do piekarnika. Całość nie zajęła więcej niż pół godziny, a kolacja była naprawdę dobra. Oczywiście każdy może użyć dodatków według swoich upodobań. Jestem przekonana, że większość osób będzie zachwycona takim efektem. No chyba, że akurat nie lubią ciasta francuskiego ;) Poniżej zdjęcia trochę słabe, bo z komórki, ale ważna jest inspiracja :)



K.

czwartek, 7 marca 2013

Ulubieńcy lutego 2013


Witajcie :)

Ostatnio sobie pomyślałam, że na moim blogu nie było jeszcze ulubieńców miesiąca, a w tym znalazłam kilka perełek, o których chętnie Wam napiszę. Jest kilka produktów, więc powinno pójść szybko.


 Akne Special Cover Balm- mój ulubieniec od dawna. Pomaga walczyć z wypryskami, maskuje i wysusza. Jego recenzję pisałam na blogu Agnieszki <klik> Tam dowiecie się więcej na jego temat.

L'biotica krem do rzęs- dostałam go już dawno temu od koleżanki z pracy, ale używałam sporadycznie. Ok 2 miesiące temu zawzięłam się i używam co wieczór. Efekt jest naprawdę super, rzęsy są dłuższe i gęstsze. Opakowanie bardzo wydajne. Jak się kończy na pewno do niego powrócę.


Garnier Fructis przeciwłupieżowy- kupiłam go niedawno, bo pojawił mi się łupież. W tej roli sprawdza się naprawdę fajnie. Ulubieńcem został, bo poradził sobie z czymś zupełnie innym. Jakiś czas temu wyszło mi coś dziwnego na lewym łokciu, było zaognione, swędziało i wyglądało na jakiegoś grzybka. Siostra doradziła mi, żebym zaczęła smarować tym szamponem. Faktycznie pomogło, wyschło i zeszło. Teraz znów zaczęłam drapać, więc wyglądało jakby się odnawiało. Zaczęłam smarować i znika. Jestem na tak :)


Nivea Lip Butter- skuszona licznymi pozytywnymi recenzjami kupiłam. Zapach super, nawilżenie też, daje ładny efekt na ustach. Jak da się go trochę więcej, to usta mają wygląd nude. Jak mi się skończy pewnie skuszę się na inne zapachy.

Carmex- kultowy produkt, uwielbiam go i zużyłam już wiele opakowań. Używam na noc, nakładam grubą warstwę, rano usta są super miękkie i nawilżone.


Lakier do włosów- ten lakier kojarzy mi się z dzieciństwem. Gdy tylko moja mama jechała do fryzjera, to ja jechałam z nią i rozdziawioną buzią patrzyłam jak fryzjerka krok po kroku układa mamie włosy. Na końcu zawsze utrwalała tym lakierem. Po latach ja też zaczęłam go używać. Pięknie pachnie, dobrze utrwala, nie klei. No i ten sentyment ;)


Hean baza do powiek- Super działa, jest niesamowicie wydajna, nie wysycha, nie podrażnia. Miałam wcześniej tą osławioną z Art Deco i do pięt nie dorasta tej z Heanu. Na pewno do niej wrócę jak się skończy, czyli za jakieś 15 lat ;)


Cienie do powiek Sephora, Kobo, Inglot- jako, że mam dobrą bazę, to mogę sobie kłaść cieni na oczy ile tylko dusza zapragnie. W lutym królował bardzo delikatny makijaż. Najczęściej nakładałam ten cień z Inglot na ruchomą powiekę, a w załamanie ten z Kobo. Do tego kreska i piękny makijaż gotowy. Ten cień z Sephory często jest na moich oczach solo, ale też jest podstawą innych makijaży. Wszystkie cienie są dobrze napigmentowane, nie rolują się, raczej nie osypują. Jedynie ten z kobo wydaje mi się trochę za suchy, ale i tak go lubię :)


Catrice eyebrow set- Jeszcze jakieś 2-3 miesiące temu nie robiłam makijażu brwi. Odkąd go kupiłam używam codziennie i już nie wyobrażam sobie pominięcia brwi przy robieniu makijażu. Całe brwi wypełniam tym jasnym cieniem, ciemniejszym uzupełniam miejsca, gdzie mam mniej włosów. Tego ciemnego często używam do makijażu oka w połączeniu z tym cieniem z Sephory. Nakładam go na zewnętrzny kącik i lekko blenduję. Wygląda super :)

Sephora, L'oreal, Kobo- mój ulubiony zestaw do konturowania. Produkt z Sephory, to rozświetlacz, bardzo wydajny, ma delikatne drobinki, nie zostawia zbyt różowej poświaty na twarzy. Kuleczki brązujące są z firmy L'oreal. Dostałam je od kuzynki gdy miałam jeszcze ciemne włosy. Do rudych też się nadają. Są tak wydajne, że chyba nigdy się nie skończą. Część odsypałam koleżance, a i tak zostało ich jeszcze sporo. Produkt z Kobo to cień do powiek, w sklepie wydawał się bardziej brzoskwiniowy, w domu okazał się bardziej różowy. Raczej nie używam różowych produktów, do makijażu oka, więc postanowiłam używać go do policzków. Efekt jest bardzo delikatny, mnie się podoba, a i cień nie będzie leżał odłogiem ;) Jeszcze fotka cienia w przybliżeniu:



I na koniec ulubieniec zapachowy:


Gdybym miała wybrać zapach, którego będę używać do końca życia, to byłby chyba właśnie ten. Idealny na wieczór i na dzień, na randkę, do kina i na ważne spotkanie. Jako, że mam już nową buteleczkę w zapasie, to mogłam sobie pozwolić na częstsze sięganie po tą. Mój absolutny the one :)

 Jednak wyszło dosyć sporo tych produktów, nawet nie sądziłam. Jeśli w tym miesiącu znajdę jakąś perełkę na pewno o niej napiszę. W najbliższej notce powinien pojawić się przepis.

Pozdrawiam,
Kasia






środa, 6 marca 2013

Kosmetolog

Witajcie :)

Dzisiaj chciałabym Wam napisać o mojej przyjaciółce. Gdy zaraz po maturze stanęłyśmy przed wyborem studiów, ja wiedziałam jaki kierunek zacznę. Ania miała niezły orzech do zgryzienia. Rozum i rodzice podpowiadali "Pedagogika", natomiast serce głośno krzyczało "Kosmetologia". Ania złożyła dokumenty na pedagogikę, dostała się, jednak kosmetologia nie dawała o sobie zapomnieć. Postawiła wszystko na jedną kartę, zrezygnowała z pedagogiki i zaczęła wymarzone studia. Chociaż wbrew pozorom nie są to łatwe studia, Ania nie miała żadnego problemu żeby je skończyć. Wiele razy powtarzała, że to kocha i dla niej to przyjemność. Po skończeniu studiów jej wielkim marzeniem było otwarcie własnego gabinetu. W zeszłym tygodniu marzenie się spełniło, Ania po miesiącach poszukiwań i przygotowań zaczęła pracę w swoim gabinecie. Dzisiaj byłam i mogę z czystym sumieniem polecić. Nie dlatego, że znamy się jeszcze z piaskownicy, ale dlatego, że to naprawdę profesjonalistka, która z dużym zaangażowaniem podchodzi do swojej pracy. Jestem pewna, że dziewczyny, które od niej wyjdą będą zadowolone i wrócą jeszcze nie raz. Ja sama wracam już w poniedziałek na kwasy :) Może przygotuję Wam o tym osobną notkę.

Wszystkie dziewczyny z Krakowa i okolic zapraszam do gabinetu Ani. Znajduje się on w Krakowie na ul. Snycerskiej 27. Zapraszam również na jej stronę na FB, gdzie już niedługo będą pojawiać się informacje o zabiegach, promocjach itd. Cennik i listę zabiegów znajdziecie z informacjach. Gabinet kosmetyczny-Kosmetolog Anna Batko


Pozdrawiam,
K.

poniedziałek, 4 marca 2013

Denko luty

Witajcie

Tak się właśnie zastanawiam czy robienie projektu denko co miesiąc nie jest zbyt nudne. Chociaż dzięki temu mam mobilizację do regularnego używania kosmetyków i cieszę się jak moja torba na puste opakowania się zapełnia. Mimo, że luty jest najkrótszym miesiącem w roku, to udało mi się wykończyć sporo kosmetyków. Więc nie przedłużając przechodzę do rzeczy :)

Original Source- zimowa edycja Pomarańcza&Lukrecja, 250ml, cena ok. 8zł
Mogę śmiało powiedzieć, że lubię produkty z OS. Ten żel kupiłam prawdopodobnie w grudniu. Od razu spodobał mi się jego zapach. Niemniej zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób może być za słodki, mnie jednak skutecznie umilał kąpiele. Dosyć wydajny, kremowa konsystencja, nie wysusza. Jestem na tak, szkoda tylko, że już jest niedostępny.


Ziaja- Sopot Spa, 50ml, cena ok. 7zł
Wiele osób na YT bardzo zachwalało ten żel pod prysznic. Mnie on nigdy nie pociągał, bo odnosiłam wrażenie, że skoro jest algowy, to pewnie nie będzie fajny. I sama pewnie nigdy bym go nie kupiła, na szczęście zrobiła to moja siostra. Używanie tego żelu przypomniało mi wakacje, na których dawno nie byłam. Zapach kojarzył mi się z zapachem kremów do opalania, dzięki czemu używanie go było czystą przyjemnością. Wadą takich dużych żeli pod prysznic może być, to że po jakimś czasie zapach nam się zwyczajnie nudzi. Dlaczego ja lubię mieć wybór pod prysznicem i z reguły używam 2-3 żeli jednocześnie. Mój ukochany też bardzo polubił ten żel i sobie też kupił. Myślę, że wrócę do niego jeszcze nie raz.


Biały jeleń- mydło w płynie, 500ml, ceny nie znam
Moja siostra jest alergikiem, w dodatku ma bardzo suchą skórę. Jakiś czas temu zaczęła się przestawiać na kosmetyki z serii Biały Jeleń. Kupiła to mydło, więc trzeba było zużyć. Nie polubiliśmy się od początku. Zapach był w miarę ok, ale reszta powodowała u mnie obrzydzenie. Konsystencja była obrzydliwa. Niby rzadka, ale glutowata. Gdy malowałam oczy eyelinerem i chciałam go szybko umyć, to była katorga. Żel miał konsystencję jak rzadki, ale taki lepiący katar, takie wrażenie pogłębiał również kolor. Nie raz przy użyciu tego mydła miałam ciary z obrzydzenia. Nigdy do niego nie wrócę.

Hean- aloesowy tonik do twarzy, 200ml, cena 9zł
Początkowo podchodziłam do tego toniku sceptycznie, ale miło się rozczarowałam. Ładnie pachniał, był dosyć wydajny, nie podrażniał, nie zostawiał lepkiej buzi. Myślę, że za tą cenę warto wypróbować :)


BeBeauty- płyn micelarny, 200ml, cena ok. 5zł
Jakieś 2-3 miesiące temu w Biedronce pojawił się ich płyn micelarny. Wiele dziewczyn kupiło i zachwalało. Ja też postanowiłam wypróbować. Przyznam szczerze, że mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do niego. Ładnie pachniał, był tani, ale z drugiej strony szału nie było, odniosłam wrażenie, że był mało wydajny, odrobinę wysuszał oczy, z demakijażem radził sobie raz lepiej raz gorzej. Na razie do niego nie wrócę, ale pewnie jeszcze kiedyś nad nim pomyślę.


Yves Rocher- malinowa płukanka do włosów, 150ml, cena 25zł
Kolejny zakup, na który skusiłam się przez YT. Płukanka była zachwalana przez wiele dziewczyn, więc stwierdziłam, że też chcę ją wypróbować. Szczerze mówiąc nie wiedziałam czego mam się po niej spodziewać. Była ok, ale szału nie robiła.Zaskoczyło mnie to, że produkt był dosyć wydajny, obawiałam się, że użyję 3-4 razy i będzie po ptakach, ale pewnie to dlatego, że mam krótkie włosy. Fakt, zapach był bardzo fajny i utrzymywał się na włosach, ale nie wiem czy jeszcze raz kupię. Może zdecyduję się na jej tańszy odpowiednik z Marion.



Got2b- puder stylizujący do włosów, 10g, ceny nie pamiętam
Kupiłam go już dosyć dawno temu, kiedy moje włosy były bardzo krótkie i potrzebowały mocnego utrwalenia przez cały dzień. W tym celu sprawdzał się rewelacyjnie, włosy miałam nastroszone jak dzika małpa. Moim zdaniem miał 2 wady, pierwsza z nich, to naprawdę dziwny zapach, na szczęście nie było go czuć w ciągu dnia. Druga, to fakt, że włosy w dotyku były nieprzyjemne, ale coś kosztem czegoś. Generalnie jestem zadowolona, bo mimo małej gramatury był bardzo wydajny i dawał pożądany efekt. Wart zakupu.


Isana- suchy szampon, 200ml, cena ok. 13zł
Tak jak już kiedyś pisałam, suche szampony używam bardzo rzadko, wolę jednak szybko umyć głowę. Ale czasem trzeba, więc używam i uważam, że bardzo fajnie się sprawdza. Ładnie pachnie, jest najwydajniejszy spośród tych, które miałam. Nie zostawia białego osadu na włosach. Jestem na tak.


BeBeauty- balsam do ciała 200ml, cena ok. 9zł
Kupiłam go jakiś czas temu siostrze, ale niestety na jej suchą skórę nie był w stanie zaradzić. Zatem ja go przejęłam i byłam bardzo zadowolona. Lekki, szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu na ciele, a nawilża, dodatkowo ten obłędny zapach. Czego chcieć więcej? Mam jeszcze jedno opakowanie na szczęście :)




Premier- krem do rąk, 125ml, ceny nie znam
Dostałam go jakiś czas temu w prezencie. Był w zestawie z pilniczkiem, blokiem do polerowania paznokci i olejkiem do skórek. Z tego co się orientuję, to produkty z tej firmy są dosyć drogie. Mnie ten krem niesamowicie rozczarował. Konsystencja była zbyt rzadka, dodatkowo zostawiał bardzo dziwne, śliskie dłonie, a jak się wchłonął, to dłonie były przesuszone jakbym przetarła je spirytusem. Jestem zdecydowanie na nie.


Farmona- krem do rąk, 30ml, ceny nie znam
Dostałam go od koleżanki razem z balsamem do ciała i olejkiem do kąpieli. Był dosyć wydajny jak na taki malutki krem. Ładnie pachniał, dobrze nawilżał. Godny polecenia.


Davidoff Game- 100ml, cena ok. 120zł
 Mój ulubiony zapach na lato, chociaż przyznam szczerze, że zimą też czasem używam, żeby się nastroić pozytywnie i przywoływać wiosnę. To moja druga buteleczka i jestem pewna, że będą kolejne. Więcej o tym zapachy możecie poczytać w notce o moich ulubionych perfumach.


I to by było na tyle. Planuję też zrobić ulubieńców z zeszłego miesiąca. Potrzebuję tylko się porządnie zastanowić kto zasłużył na miano ulubieńca, muszę też porobić fotki. 

K.