czwartek, 7 marca 2013

Ulubieńcy lutego 2013


Witajcie :)

Ostatnio sobie pomyślałam, że na moim blogu nie było jeszcze ulubieńców miesiąca, a w tym znalazłam kilka perełek, o których chętnie Wam napiszę. Jest kilka produktów, więc powinno pójść szybko.


 Akne Special Cover Balm- mój ulubieniec od dawna. Pomaga walczyć z wypryskami, maskuje i wysusza. Jego recenzję pisałam na blogu Agnieszki <klik> Tam dowiecie się więcej na jego temat.

L'biotica krem do rzęs- dostałam go już dawno temu od koleżanki z pracy, ale używałam sporadycznie. Ok 2 miesiące temu zawzięłam się i używam co wieczór. Efekt jest naprawdę super, rzęsy są dłuższe i gęstsze. Opakowanie bardzo wydajne. Jak się kończy na pewno do niego powrócę.


Garnier Fructis przeciwłupieżowy- kupiłam go niedawno, bo pojawił mi się łupież. W tej roli sprawdza się naprawdę fajnie. Ulubieńcem został, bo poradził sobie z czymś zupełnie innym. Jakiś czas temu wyszło mi coś dziwnego na lewym łokciu, było zaognione, swędziało i wyglądało na jakiegoś grzybka. Siostra doradziła mi, żebym zaczęła smarować tym szamponem. Faktycznie pomogło, wyschło i zeszło. Teraz znów zaczęłam drapać, więc wyglądało jakby się odnawiało. Zaczęłam smarować i znika. Jestem na tak :)


Nivea Lip Butter- skuszona licznymi pozytywnymi recenzjami kupiłam. Zapach super, nawilżenie też, daje ładny efekt na ustach. Jak da się go trochę więcej, to usta mają wygląd nude. Jak mi się skończy pewnie skuszę się na inne zapachy.

Carmex- kultowy produkt, uwielbiam go i zużyłam już wiele opakowań. Używam na noc, nakładam grubą warstwę, rano usta są super miękkie i nawilżone.


Lakier do włosów- ten lakier kojarzy mi się z dzieciństwem. Gdy tylko moja mama jechała do fryzjera, to ja jechałam z nią i rozdziawioną buzią patrzyłam jak fryzjerka krok po kroku układa mamie włosy. Na końcu zawsze utrwalała tym lakierem. Po latach ja też zaczęłam go używać. Pięknie pachnie, dobrze utrwala, nie klei. No i ten sentyment ;)


Hean baza do powiek- Super działa, jest niesamowicie wydajna, nie wysycha, nie podrażnia. Miałam wcześniej tą osławioną z Art Deco i do pięt nie dorasta tej z Heanu. Na pewno do niej wrócę jak się skończy, czyli za jakieś 15 lat ;)


Cienie do powiek Sephora, Kobo, Inglot- jako, że mam dobrą bazę, to mogę sobie kłaść cieni na oczy ile tylko dusza zapragnie. W lutym królował bardzo delikatny makijaż. Najczęściej nakładałam ten cień z Inglot na ruchomą powiekę, a w załamanie ten z Kobo. Do tego kreska i piękny makijaż gotowy. Ten cień z Sephory często jest na moich oczach solo, ale też jest podstawą innych makijaży. Wszystkie cienie są dobrze napigmentowane, nie rolują się, raczej nie osypują. Jedynie ten z kobo wydaje mi się trochę za suchy, ale i tak go lubię :)


Catrice eyebrow set- Jeszcze jakieś 2-3 miesiące temu nie robiłam makijażu brwi. Odkąd go kupiłam używam codziennie i już nie wyobrażam sobie pominięcia brwi przy robieniu makijażu. Całe brwi wypełniam tym jasnym cieniem, ciemniejszym uzupełniam miejsca, gdzie mam mniej włosów. Tego ciemnego często używam do makijażu oka w połączeniu z tym cieniem z Sephory. Nakładam go na zewnętrzny kącik i lekko blenduję. Wygląda super :)

Sephora, L'oreal, Kobo- mój ulubiony zestaw do konturowania. Produkt z Sephory, to rozświetlacz, bardzo wydajny, ma delikatne drobinki, nie zostawia zbyt różowej poświaty na twarzy. Kuleczki brązujące są z firmy L'oreal. Dostałam je od kuzynki gdy miałam jeszcze ciemne włosy. Do rudych też się nadają. Są tak wydajne, że chyba nigdy się nie skończą. Część odsypałam koleżance, a i tak zostało ich jeszcze sporo. Produkt z Kobo to cień do powiek, w sklepie wydawał się bardziej brzoskwiniowy, w domu okazał się bardziej różowy. Raczej nie używam różowych produktów, do makijażu oka, więc postanowiłam używać go do policzków. Efekt jest bardzo delikatny, mnie się podoba, a i cień nie będzie leżał odłogiem ;) Jeszcze fotka cienia w przybliżeniu:



I na koniec ulubieniec zapachowy:


Gdybym miała wybrać zapach, którego będę używać do końca życia, to byłby chyba właśnie ten. Idealny na wieczór i na dzień, na randkę, do kina i na ważne spotkanie. Jako, że mam już nową buteleczkę w zapasie, to mogłam sobie pozwolić na częstsze sięganie po tą. Mój absolutny the one :)

 Jednak wyszło dosyć sporo tych produktów, nawet nie sądziłam. Jeśli w tym miesiącu znajdę jakąś perełkę na pewno o niej napiszę. W najbliższej notce powinien pojawić się przepis.

Pozdrawiam,
Kasia






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz