poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Marcowe denko :)

Hej :)

Dzisiaj zapraszam Was na szybki (mam nadzieję) post z pustymi opakowaniami z kosmetyków, które wykończyłam w marcu. Marzec był miesiącem, w którym myślałam o wszystkim, ale nie o regularnym zużywaniu zalegających kosmetyków. Na szczęście w tym miesiącu wróciłam na właściwe tory. Ale do rzeczy ;)

Paloma Body Spa- Czekoladowe masło do ciała
Dostałam je w prezencie urodzinowym, z jego używaniem poczekałam na aż zaczną się chłodniejsze dni. Bardzo przyjemnie się go używało, był bardzo gęsty, ładnie pachniał i nawilżał skórę. Nie pozostawiał tłustej warstwy, więc po chwili spokojnie można było się ubierać. Może kiedyś kupię sobie jeszcze jakieś masło tej firmy. Teraz zużywam peeling z tej samej serii.


Garnier Mineral- antyperspirant w sztyfcie
Najgorsze "zuo" jakie kiedykolwiek miałam. Śmierdział niemiłosiernie, miałam wrażenie, że bardziej powodował pocenie niż mu zapobiegał. Dodatkowo tworzył pod pachą taką dziwną warstwę, której nie dało się zmyć wodą. Strasznie nieprzyjemne uczucie. Na pewno nie kupię więcej i Was też przed tym przestrzegam.


Original Source- pomarańcza&czekolada
Chyba mój ulubiony żel z tej serii. Fajnie pachnie, ładnie się pieni, umila kąpiel. Nie nawilża, zapach nie pozostaje na ciele, ale i tak przyjemnie się go używa.


L'orient -mydło savon noir z różą damasceńską
Kupiłam w listopadzie w Mydlarni u Franciszka, byłam bardzo ciekawa jego działania. Mam bardzo mieszane uczucia, co do tego kosmetyku. Z jednej strony bardzo fajnie działał, ładnie mył buzię, pozostawał ją delikatną i bardzo gładką. Jeśli pozostawimy go dłużej na twarzy, to zadziała jak peeling enzymatyczny. Nowością była dla mnie konsystencja galaretki, ale nie wyrobiłam sobie o niej zdania. Ogromnym minusem (przynajmniej dla mnie) jest fakt, że przy kontakcie z oczami niesamowicie szczypie. Nie ma więc mowy o zmywaniu makijażu oka tym żelem. Dla takiego lenia patentowanego jak ja, który kocha zmywać cały makijaż żelem do twarzy jest to spory minus. Musiałam dodatkowo zainwestować w płyn micelarny. To chyba spowoduje, że prawdopodobnie nie wrócę do tego kosmetyku. Ale nigdy nie mów nigdy ;)


BeBeauty- żel micelarny do twarzy
Kupiła go moja siostra na jakiś wyjazd. Mam mieszane uczucia odnośnie tego produktu. Niby fajnie zmywa, nie podrażnia, nie wysusza, ale ja nie ufam produktom do mycia twarzy, które się nie pienią. Mam wrażenie, że rozsmarowuję ten bród z makijażu po twarzy i wpycham go w pory. Zawsze po demakijażu tym produktem musiałam porządnie umyć buzię żelem, tym razem pieniącym się.  Próbowałam też mieszać go ze spiruliną i glinką zieloną, ale konsystencja była mocno glutowata i taką mieszankę ciężko nakładało się na twarz. Sama z siebie na pewno go nie kupię. 


Dr Muller- krem do twarzy z olejkiem z drzewa herbacianego
To moje n-te opakowanie. Używam głównie na noc, bo twarz po nim mocno mi się świeci. Nie wiem dlaczego, ale go lubię. Jest mało wydajny i to chyba jego główna wada. Bardzo lubię taki mocny zapach olejku z drzewa herbacianego. Mam wrażenie, że mocno odświeża mi twarz.


Fuctis- szampon do włosów farbowanych
Przed świętami farbowałam włosy. Jako, że mam kolor, który niesamowicie szybko się wypłukuje, zużyłam próbki tego szamponu, żeby kolor dłużej się utrzymał. Próbki w końcu przestały zalegać w szufladzie. Każda z tych próbek wystarczyła mi na dwa mycia. Często kupuję ten szampon w dużej butli. Bardzo go lubię.


L'oreal Majirouge- farba do włosów
To dzięki tej farbie za pierwszym razem uzyskałam mój wymarzony pomarańczowy kolor włosów. Niestety na rozjaśnianych włosach trzyma się bardzo krótko, czasem jest to kwestia 3-4 myć, co przy moim codziennym myciu wypada dość słabo. Teraz kiedy nie mam już rozjaśnionych włosów trzyma się zdecydowanie lepiej, chociaż kolor nie jest już tak pomarańczowy. Lubię zapach tej farby, chociaż ja lubię zapach każdej farby do włosów. Ot takie zboczenie ;)


L'oreal- False Lash Telescopic
Recenzję tego produktu znajdziecie tutaj. Nie zmieniłam opinii co do tego produktu. W zasadzie, to nie mogłam się doczekać kiedy się skończy. Nie sądzę, żeby zdarzyło się coś, co spowodowałoby mój powrót do niego. Nadal szukam swojego ideału. Przy okazji, jeżeli któraś z Was zna fajny tusz, który pięknie wydłuża rzęsy, jest czarny jak smoła, nie kruszy się i nie kosztuje majątku (więcej niż 60zł), to proszę o info, co to za cudo ;)


Oral-B- nić dentystyczna
Chyba moja ulubiona nić do zębów. Jest niesamowicie miętowa (zapach czuć już przy otwarciu opakowania), nie rozdwaja się, dobrze czyści szczeliny między zębami. Następnym razem kupię tą samą.


To moi wszyscy zdenkowani w tym miesiącu :D

Pozdrawiam,
Kasia :)

2 komentarze:

  1. Ja poluję na Palomę peeling do rąk, ale nigdzie nie widziałam póki co ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peeling możesz znaleźć w sklepie internetowym producenta http://sklep.miraculum.pl/PALOMA-HAND-SPA-CUKROWY-PEELING-DO-RAK%283,282,421%29.aspx Niestety nie powiem Ci gdzie jeszcze można kupić te kosmetyki, bo ja akurat dostałam je w prezencie. Myślę, że mogą być dostępne w małych, prywatnych drogeriach. :)

      Usuń