poniedziałek, 29 lipca 2013

Denko cz.1- Twarz

Witajcie :)

 Wracam po bardzo długiej przerwie. Tak na dobrą sprawę nie mam nic na swoje wytłumaczenie, dlaczego nie pisałam. Ale dziś rano wstałam, uznałam, że czas najwyższy się odezwać, porobiłam fotki i obiecałam sobie, że po powrocie z pracy napiszę w końcu notkę.

Dzisiaj zapraszam Was na projekt denko z ostatnich dwóch miesięcy. W pierwszej części pokażę Wam puste opakowania po produktach do twarzy. Wykończonych produktów, było więcej niż tutaj przedstawię, ale zrobiłam selekcję i uznałam, ze jest kilka rzeczy, o których nie wyrobiłam sobie zdania, więc od razu poszły w kosz. Zaczynamy ;)

1.Synergen- pianka do mycia twarzy
O tej piance pisałam na początku czerwca. Przyznam szczerze, że liczyłam na to, że to będzie moje super odkrycie, że pianka będzie świetna, a ja będę zadowolona. Niestety nic z tych rzeczy. Pianka słabo zmywała makijaż, podrażniała oczy, nie była wydajna. Zauważyłam pewną dziwną rzecz, w momencie gdy myłam twarz, na której nie było makijażu, to pianka zachowywała się w miarę normalnie. Natomiast, kiedy zmywałam nią makijaż, to pianka pod wpływem kontaktu z innym kosmetykiem znikała i musiałam jej dokładać. Niestety podrażniła mi też oczy, co jest trudnym wyczynem, bo nie należę do osób, których oczy są wrażliwe. Z ulgą ją wykończyłam i na pewno do niej nie wrócę. Wam też nie polecam.


2. Bourjois- tonik z witaminami
Moja siostra kupiła go w jakiejś promocji z płynem micelarnym. Nie zauważyłam poprawy stanu skóry, ale do przemywania twarzy nadawał się dobrze. Ładnie pachniał, był wydajny i co ważnie nie podrażnił.

3. Balea- maseczka do twarzy z miodem
Twarz po tym kosmetyku była fajnie nawilżona. Maseczka nie podrażniła mnie i była dosyć wydajna. Niestety nie pasował mi jej zapach, dlatego druga połowa maseczki zmieniła właściciela.


4. Clarins- krem na noc (próbka)
Próbkę tego kremu dostałam od mojej babci. Z ciekawości od razu sprawdziłam jego cenę w internecie. Gdy zobaczyłam, że za pełnowymiarowe opakowanie w sklepach krzyczą sobie aż 280zł, to sama w duchu siebie prosiłam, żeby ten krem mi się nie spodobał. Niestety stało się inaczej i chyba zakochałam się w tym kremie. Muszę zacząć od tego, że próbka 5ml starczyła mi na ok. 8-9 dni codziennego użytku. Krem jest bardzo gęsty, ale jednocześnie lekki, nie zapycha buzi, nie świecimy się bardzo, twarz się nie klei. Rano moja twarz była promienista i wyraźnie wypoczęta. Dodatkowo krem posiada piękny zapach, któremu nie mogłam się oprzeć. Wiem jednak, że nie będę właścicielką jego pełnowymiarowego opakowania, ponieważ cena jak dla mnie jest wzięta z kosmosu i raczej nie planuję wydawać na krem do twarzy aż tylu pieniędzy. Zwłaszcza, że ich nie mam. Mimo wszystko, osobom które są w stanie pozwolić sobie na taki zakup polecam. Ja będę sobie o nim skrycie marzyć. Może uda mi się jeszcze zdobyć jakieś próbki. W kolejce czeka jeszcze wersja tego kremu na dzień.


5. Carmex w słoiczku
Myślę, że tego produktu nikomu nie muszę przestawiać. Mój absolutny ulubieniec i produkt must have. Z reguły używam na noc, rano budzę się z pięknymi, nawilżonymi ustami. Niektórych może odstraszać jego zapach, ale ja już przywykłam, tak samo jak do efektu mrowienia ust. Gorąco polecam każdemu.



To wszystko, o czym chciałam Wam dziś napisać. Mam nadzieję, że jutro, bądź w środę uda mi się przedstawić Wam resztę produktów, które zużyłam. Ciekawa jestem, czy miałyście do czynienia z tymi kosmetykami. Jesli tak, to jaka jest Wasza opinia na ich temat? Piszcie w komentarzach.

Pozdrawiam,
Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz