wtorek, 30 lipca 2013

Denko cz. 2

Witajcie :)

Dzisiaj przychodzę do Was z drugą i mam nadzieję ostatnią częścią projektu denko. Pokażę Wam kilka kosmetyków do ciała, coś do włosów i zapachy, które udało mi się skończyć w ostatnim czasie. Zapraszam! :)

1. Farmona- czekoladowo-pistacjowy żel pod prysznic
Dostałam go jakiś czas temu od mojej koleżanki. Używałam głównie wieczorami, kiedy chciałam się wyciszyć i rozluźnić po całym dniu. Produkt niesamowicie wydajny, zapach niestety nie utrzymuje się na skórze, ale grunt, że ładnie pachniało podczas kąpieli. Super spisywał się jako dodatek do peelingu kawowego, idealne połączenie zapachów. Być może kiedyś do niego powrócę :)


2. Balea- żel pod prysznic Fiji Passionfruit
Dostałam go podczas wymianki z Agnieszką. Duży plus za piękny zapach i niską cenę. Produkt wart uwagi, bo naprawdę umilał kąpiel. Niestety nie jest dostępny w PL, a nie będę ściągać do specjalnie z Niemiec. Jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję, to może zdecyduję się na inny zapach. Ot zwykły żel pod prysznic.






3. Ziaja Intima- płyn do higieny intymnej
Dawniej bardzo często używałam płynów do higieny intymnej właśnie z Ziaji. Zawsze bardzo je lubiłam, były tanie i dobre. Nie podrażniały, zapach nie był zbyt intensywny. Teraz używam czegoś innego, ale do ziaji wróciłam (chociaż na chwilę) z wielką przyjemnością.




4. Ikea- krem do rąk 
W zasadzie do tej pory sama siebie nie potrafię zrozumieć dlaczego kupiłam ten krem. Przecież miałam już taki do stóp i byłam średnio zadowolona. Podejrzewam, że mogłam się połasić, bo był duży i tani. I chyba to mnie zgubiło. Kremu absolutnie nie polecam, z resztą chyba został już wycofany. Efekt nawilżenia był złudny i chwilowy, czasem miałam wrażenie, że ten krem bardziej wysuszał niż nawilżał dłonie. Pod koniec używałam go na stopy, żeby szybciej zużyć. Nie polecam.


5. Cien- nawilżający krem do rąk
  Kupiłam go przypadkiem i bez większego zastanowienia. Po prostu skończył mi się krem, który miałam w torebce i musiałam go czymś na szybko zastąpić. Muszę przyznać, że zaskoczył mnie niesamowicie. Za niewiele ponad 3zł zyskujemy super krem do rąk. Pięknie nawilża, dobrze się wchłania i całkiem przyjemnie pachnie. Na opakowaniu jest napisane, że posiada w składzie olejek migdałowy oraz masło shea. Niestety nie potrafię czytać składów, więc nie powiem Wam czy faktycznie tak jest, ale wydaje mi się, że tak. Jeśli będziecie miały okazję wypróbować, to gorąco polecam. 





6. Timotei- odżywka do włosów farbowanych
Jak wiecie ja zawsze wybieram odżywki do włosów farbowanych. Ta urzekła mnie pięknym zapachem i konsystencją budyniu. Całkiem przyzwoita, ale nie wiem czy powstrzymała wypłukiwanie koloru, chyba nie. Nie wiem, czy jeszcze do niej wrócę.


7.  OP Juice for women- woda toaletowa
Dostałam ją od wujka po jego powrocie z Kanady. W Polsce nie spotkałam się z tą firmą. Fajny, słodki orzeźwiający zapach. Bardzo długo utrzymywał się na ciele i ubraniach. Momentami trochę dusił, ale to może być moja wina, bo mam tendencję do wylewania na siebie zbyt dużo perfum. Nie wrócę do niego ze względu na brak dostępności w PL.


8. Dolce&Gabbana- The One
O tych perfumach nie muszę pisać już nic. Mój absolutnie ukochany zapach. Pisałam o nim w ulubieńcach lutego <klik> oraz w notce o ulubionych zapachach <klik>. Na szczęście w moich zapasach mam jeszcze jedną buteleczkę tego cudeńka. Ahh uwielbiam :)





Ufff to już wszystkie wykończone przeze mnie produkty. Teraz z czystym sumieniem opakowania mogą iść do kosza, a ja mogę zacząć zbieranie od początku. Obiecuję, że będę pojawiać się częściej.

Całuję Was gorąco,
K.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Denko cz.1- Twarz

Witajcie :)

 Wracam po bardzo długiej przerwie. Tak na dobrą sprawę nie mam nic na swoje wytłumaczenie, dlaczego nie pisałam. Ale dziś rano wstałam, uznałam, że czas najwyższy się odezwać, porobiłam fotki i obiecałam sobie, że po powrocie z pracy napiszę w końcu notkę.

Dzisiaj zapraszam Was na projekt denko z ostatnich dwóch miesięcy. W pierwszej części pokażę Wam puste opakowania po produktach do twarzy. Wykończonych produktów, było więcej niż tutaj przedstawię, ale zrobiłam selekcję i uznałam, ze jest kilka rzeczy, o których nie wyrobiłam sobie zdania, więc od razu poszły w kosz. Zaczynamy ;)

1.Synergen- pianka do mycia twarzy
O tej piance pisałam na początku czerwca. Przyznam szczerze, że liczyłam na to, że to będzie moje super odkrycie, że pianka będzie świetna, a ja będę zadowolona. Niestety nic z tych rzeczy. Pianka słabo zmywała makijaż, podrażniała oczy, nie była wydajna. Zauważyłam pewną dziwną rzecz, w momencie gdy myłam twarz, na której nie było makijażu, to pianka zachowywała się w miarę normalnie. Natomiast, kiedy zmywałam nią makijaż, to pianka pod wpływem kontaktu z innym kosmetykiem znikała i musiałam jej dokładać. Niestety podrażniła mi też oczy, co jest trudnym wyczynem, bo nie należę do osób, których oczy są wrażliwe. Z ulgą ją wykończyłam i na pewno do niej nie wrócę. Wam też nie polecam.


2. Bourjois- tonik z witaminami
Moja siostra kupiła go w jakiejś promocji z płynem micelarnym. Nie zauważyłam poprawy stanu skóry, ale do przemywania twarzy nadawał się dobrze. Ładnie pachniał, był wydajny i co ważnie nie podrażnił.

3. Balea- maseczka do twarzy z miodem
Twarz po tym kosmetyku była fajnie nawilżona. Maseczka nie podrażniła mnie i była dosyć wydajna. Niestety nie pasował mi jej zapach, dlatego druga połowa maseczki zmieniła właściciela.


4. Clarins- krem na noc (próbka)
Próbkę tego kremu dostałam od mojej babci. Z ciekawości od razu sprawdziłam jego cenę w internecie. Gdy zobaczyłam, że za pełnowymiarowe opakowanie w sklepach krzyczą sobie aż 280zł, to sama w duchu siebie prosiłam, żeby ten krem mi się nie spodobał. Niestety stało się inaczej i chyba zakochałam się w tym kremie. Muszę zacząć od tego, że próbka 5ml starczyła mi na ok. 8-9 dni codziennego użytku. Krem jest bardzo gęsty, ale jednocześnie lekki, nie zapycha buzi, nie świecimy się bardzo, twarz się nie klei. Rano moja twarz była promienista i wyraźnie wypoczęta. Dodatkowo krem posiada piękny zapach, któremu nie mogłam się oprzeć. Wiem jednak, że nie będę właścicielką jego pełnowymiarowego opakowania, ponieważ cena jak dla mnie jest wzięta z kosmosu i raczej nie planuję wydawać na krem do twarzy aż tylu pieniędzy. Zwłaszcza, że ich nie mam. Mimo wszystko, osobom które są w stanie pozwolić sobie na taki zakup polecam. Ja będę sobie o nim skrycie marzyć. Może uda mi się jeszcze zdobyć jakieś próbki. W kolejce czeka jeszcze wersja tego kremu na dzień.


5. Carmex w słoiczku
Myślę, że tego produktu nikomu nie muszę przestawiać. Mój absolutny ulubieniec i produkt must have. Z reguły używam na noc, rano budzę się z pięknymi, nawilżonymi ustami. Niektórych może odstraszać jego zapach, ale ja już przywykłam, tak samo jak do efektu mrowienia ust. Gorąco polecam każdemu.



To wszystko, o czym chciałam Wam dziś napisać. Mam nadzieję, że jutro, bądź w środę uda mi się przedstawić Wam resztę produktów, które zużyłam. Ciekawa jestem, czy miałyście do czynienia z tymi kosmetykami. Jesli tak, to jaka jest Wasza opinia na ich temat? Piszcie w komentarzach.

Pozdrawiam,
Kasia