piątek, 19 października 2012

Piątkowa aromaterapia

Dziś jest pierwszy piątek od wielu tygodni, kiedy z przyjemnością mogę stwierdzić, że zaczął się weekend i nie muszę znowu wstawać w sobotę do pracy. Jako, że ostatnio czuję się naprawdę zmęczona postanowiłam zafundować sobie aromaterapię na dobry początek wolnych aż 2 dni :) To też świetny poprawiacz humoru, czyli coś w sam raz dla mnie.

Zaczęłam od prysznicu (nie lubię leżeć w wannie) i peelingu kawowego. Dzisiaj wyjątkowo mnie oczarował :)

Do kawy dodałam żel pod prysznic, ok. 0,5 łyżeczki cynamonu, ok. 3-4 kropel olejku cynamonowego i kilka kropel olejku pomarańczowego.


Po prysznicu nasmarowałam się pysznym masłem czekoladowym (mam też do tego peeling, ale czeka na swoją kolej).
A wszystko umilała świeczka z Sephory o zapachu słodkiego ciasteczka.

A teraz idę do łóżka z zieloną herbatą, czekoladą z orzechami i pewną dziewczyną, z którą zapoznał mnie mój mężczyzna :)
Pozdrawiam,
Kasia





poniedziałek, 15 października 2012

Dziubeka

Kiedyś moja siostra powiedziała mi, że w Galerii Kazimierz jest nowe stoisko z biżuterią i mają bardzo fajne, dosyć tanie rzeczy. Przyniosła wizytówkę, przeglądnęłam stronę internetową i zakochałam się w jednej bransoletce. Chodziłam koło niej kilka razy i dzisiaj w końcu się zdecydowałam.

Firma Dziubeka ma kilka swoich kolekcji. Produkty można kupić zarówno przez internet jak i w sklepach stacjonarnych.

Moja bransoletka pochodzi z kolekcji Metal Glamour i kosztowała 37zł. Do zakupu dostajemy dodatkowo Certyfikat jakości.





Czyż nie jest piękna? :)



Pozdrawiam,
Kasia

piątek, 12 października 2012

Denko

Odkąd założyłam bloga zbierałam sobie zużyte kosmetyki, a raczej opakowania po nich, żeby zrobić projekt denko. Jako, że nie mogłam się już tego doczekać, to uznałam, że dzisiejszy dzień jest idealny na to by w końcu napisać o tym notkę. Także do dzieła! ;)

Perfumy Calvin Klein In2u, 100ml, cena 103zł (perfumeria.pl)

Dostałam je od kuzynki na gwiazdkę 2 lata temu, początkowo nie byłam przekonana, ale po czasie uznałam, że ten zapach jest rewelacyjny na chłodniejsze dni. Słodkie, ale nie przyprawiające o ból głowy. Prawdopodobnie o nich powrócę.

Nuta głowy: grejpfrut, bergamotka i liście czerwonej porzeczki.
Nuta serca: orchidea i biały kaktus.
Nuta podstawowa: ambra, drzewo cedrowe i wanilia.


 Lakier do włosów Taft, małe opakowanie, cena ok. 8zł


Odkąd zmieniłam fryzurę na krótką, chwilami nawet bardzo krótką, moje włosy wymagały mega utrwalenia. W połowie dnia miały tendencję do klapnięcia, więc zakupiłam taką miniaturkę lakieru, żeby nosić ze sobą w torebce. Bardzo mocno utrwalał nie robiąc efektu hełmofonu, w dodatku pachniał męsko, co bardzo mi się podobało. Pewnie kiedyś do niego powrócę.

Antyperspirant w sztyfcie Fa, cena ok. 10-12zł

Przez lata byłam fanką antyperspirantów w kulce, ale któregoś dnia szukając nowego sięgnęłam po deo w sztyfcie i chyba przy nich zostanę. Ten fajnie pachniał, nie brudził ubrań, był bardzo wydajny i całkiem nieźle sobie radził. Czego chcieć więcej? Jestem na tak! :)


Peelingujący żel pod prysznic Hean


Dostałam w prezencie, więc ceny nie znam. Bardziej żel pod prysznic niż peeling. Drobinki miał tak małe, że aż słabo się je wyczuwało, dodatkowo bardzo rzadki, przez co mniej wydajny. Zapach ciężki do określenia, sama nie wiem czy mi się podobał, czy nie. Sama z siebie na pewno do niego nie powrócę.

Kremowy żel pod prysznic BeBeauty, cena ok. 6zł (Biedronka)


W którymś filmiku Callmeblondie mówiła o tym żelu pod prysznic. Przy kolejnej wizycie w biedronce powąchałam i odleciałam. Idealny żel na poranny prysznic, bardzo pobudzający, świetna kremowa konsystencja. Naprawdę bardzo przyjemnie się go używało, po prysznicu cała łazienka nim pachniała, skóra też. Za taką cenę naprawdę warto, pewnie powrócę przy najbliższej okazji.

Peeling do ciała Bebeauty, cena ok. 6zł


Obiecałam sobie, że dopóki nie zużyję tego peelingu z Heanu, to nie kupię żadnego innego. Szybko znalazłam wymówkę,  żeby daną samej sobie obietnicę złamać. Przecież tamten peeling, to nie peeling. Poza tym ten był ostatni, był tani jak barszcz (albo żur) i tak wołał, że chce być mój. Nie mogłam mu tego zrobić. Więc wzięłam go do domu i nie pożałowałam. Fajny zapach, lekka, średnio gęsta konsystencja. Miał w sobie pestki, które robiły lekki masaż, nie rozpuszczał się. Na pewno jeszcze kupię.

Tusz Extra Volume Isa Dora, wersja mini, cena opakowania pełnowymiarowego ok. 65zł


Tusz był w lutowym Kissboxie (jedynym który zamówiłam). Początkowo w ogóle mi się nie podobał, miał wielką szczoteczkę, którą brudziłam sobie całą powiekę. Po czasie jednak zmieniłam zdanie o 180 stopni. Pięknie malował rzęsy, rozdzielał i dawał naprawdę spektakularny efekt, rzęsy naprawdę wyglądały rewelacyjnie. Rozważam zakup pełnowymiarowego opakowania, trochę powstrzymuje mnie cena. Mój ukochany tusz został wycofany ze sklepów i zastąpiony nową lepszą formułą. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Jeśli nie uda mi się go już nigdzie dostać, to wtedy na pewno zdecyduję się na Isa Dorę.

Żel do mycia zębów Meridol Halitosis, cena z mini płynem do płukania 18zł


Polecony przez stomatologa. Bardzo delikatny w smaku, faktycznie miałam wrażenie, że dzięki niemu mój oddech był dłużej świeży. Stosowany dodatkowo z płynem daje naprawdę fajne rezultaty. Teraz kupiłam inną pastę, ale na pewno wrócę do niego.

Błyszczyk z H&M, kolor Nude, cena ok. 8zł

Kupiłam go pod wpływem impulsu, tak naprawdę tylko po to, żeby coś kupić i nie wyjść ze sklepu z pustymi rękami. Oczarował mnie od pierwszego użycia, pachniał pięknie, dobrze nawilżał usta, był klejący, ale to akurat lubię. Po raz kolejny przekonałam się, że kosmetyki z H&M są naprawdę fajne. Jeśli jeszcze gdzieś znajdę na pewno kupię.

Podkład Max Factor Lastin Performance, cena ok. 60zł za 35ml

Co tutaj dużo pisać? Ulubiony, jedyny, najlepszy. Już używam kolejnego opakowania, chociaż to opakowanie czeka jeszcze spotkanie z nożyczkami. Na pewno coś wydłubię.


Pozdrawiam,
Kasia

sobota, 6 października 2012

Jesienny manicure


Kolejna sobota w pracy nie sprzyja dobremu nastrojowi. Udało mi się na szczęście zabrać ze sobą komputer, więc mogę coś napisać. W ostatnią niedzielę naszła mnie ochota na jesienny manicure. Wygrzebałam lakier z Inglot, który kupiłam w zeszłym roku.

W buteleczce wygląda na błotny, na paznokciach jest błotno-czekoladowy :) 

Jego numer:


Na pazurkach 3 warstwy wyglądają tak:

Jak na 3 warstwy trzyma się całkiem nieźle, chociaż dzisiaj będę musiała go zmyć, bo po wczorajszym szorowaniu łazienki się powycierał i nie wygląda to zbyt ładnie. Chyba nabrałam ochoty na kolejne lakiery firmy Inglot :)